
Że każdemu gra, to wszyscy wiedzą. Jednym słabiej, innym mocniej. Jednym Roland, innym Yamaha, innym jeszcze Hohner. Co zabawne, słuchając wybranej muzyki, każdy słyszy coś innego. Owszem, zwykle muzykę odbiera się całościowo, szczególnie na koncercie, ale nie po to gra tam tyle instrumentów, żeby się wzajemnie zagłuszać. Każdy z nich ma swoją solówkę. I każdy ma swoich fanów.
Najpotężniejszy z instrumentów, ulokowany zwykle z tyłu lub z boku, bo zajmuje dużo miejsca i gra najgłośniej, mowa oczywiście o perkusji, wybija w rytmie naszego serca. I nie jest to wcale żaden żart. Instrumenty perkusyjne wybijają rytm, który jest jak puls. To jest ten właśnie słuch muzyczny, który nie każdy posiada, ale każdy go słyszy. Stąd zresztą określenie, że muzykę się przede wszystkim czuje.

Wiadomo, że ten szczególny rytm jest przede wszystkim słyszalny w czarnym graniu, tzw. puls i groove, znajdzie się go, np. w muzyce gospel. Bębniarze grający w ten sposób to światowe sławy, m.in Aaron Spears czy Gerald Heyward. Który z nich grał, np. na Rolandzie, to właściwie pewnie da się łatwo sprawdzić, trzeba być tylko gorącym fanem perkusji. Warto jednak przed tym wiedzieć, że perkusja, czyli tzw. „bębny”, to zestaw instrumentów, który zwykle dzieli się na trzy obszary: bębny, talerze i tzw. hardware czyli m.in. metalowe statywy.
Roland to jeden z głównych pionierów i producentów właśnie instrumentów perkusyjnych. Japońska firma powstała w 1972 roku i już wtedy wypuściła swoje pierwsze legendarne maszyny, o których każdy fan perkusji pewnie słyszał.
Perkusje elektroniczne Roland dostępne na DrumCenter.pl.